The next work from school.
Portret (ł)owieczki z pracowni podarowanej przed laty przez wydział biologii. Biedaczysko za życia cierpiało z powodu dwóch głów, a potem - już jako eksponat - na wyblakłość. Ktoś z kadry wykładowczej wpadł na pomysł wyleczenia jej z ostatniej dolegliwości pomarańczową farbą. Od siebie dodałam jeszcze kilka głów.
Olej na płycie.
fajna sprawa z ta pomaranczowa dwuglowa owca!:) Ja nie miewalam takich swietnych eksponatow w pracowni do rysowania, tylko standardowe zatrzesienie butelek po winach, ususzone kabaczki tarki do prania i garnki heh:P;)
OdpowiedzUsuńFajnie Ci to wyszlo:)
Butelek, manekinów, garnków, instrumentów muzycznych też mamy od groma, to chyba standardowy zestaw wszystkich uczelni artystycznych. Gdy pojawiła się owieczka oczy mi się zaświeciły z zachwytu :) Nie obyło się oczywiście bez kontrowersji u co wrażliwszych osób, hehe :D
UsuńMimo, że to tylko uczelniana praca wykonana na szybko, miałam dużo frajdy przy jej malowaniu.
ah nie dziwie sie ze mialas:D A ja kurczakos tak odwyklam od machania olejami, ze moge tylko pozazdroscic praktyki i to na tak fajnych "modelach" hehe;)
OdpowiedzUsuń